I mamy nowy rok...
Komentarze: 1
Wiem, ze nowy rok mamy juz dlugo i ze wcale juz nie jest taki nowy, ale dopiero dzis znalazlam czas zeby co nieco napisac.
Miniony sylwester bede wsponinac pewnie jeszcze dlugo. Coz z tego, ze zasnelam dopiero po 58 godzinach niespania, wazne ze bylo swietnie. Moze nie wszytsko pamietam, tak mniej wiecej do godziny 2 wszystko, ale potem, po kolejnej dzialce, jakos stracilam rachube czasu i tego co robie.
A potem byl czwartek, caly dzien na nogach, potem przyszla nieprzespana noc, potem piatek, spotkanie z przyjaciolmi, ciepla kawa i upragniony sen, piekny, spokojny, moj.
A w sobote byly obchodzpne urodzinki mamusi. Jeden plus to taki ze moglam pic zadarmo. A minusow multum. Wole nie pisac o nich.
A potem niedziele w lozeczku z noskiem jak kran i dzis, poniedzilek, w pidzamce. Dzien przepelniony trudnimi rozmowami. Rozmowa z facetem ktoey pokochal mnie, a potem rozmowa z facetem, ktorego chcialam pokochac ja...
NIc nie wyszlo ani z jednej ani z drugiej. Nie, moze wyszlo... zamknelam sobie drzwi, a wlasciewie on je zamknal, powrotu nie bedzie. Zaczynam budowac sobie nowy swiat, bez nadzieji ze bede z nim znowu, swiat bez niego, choc wiem ze to niemozliwe, swiat w ktorym slowo milosc nie bedzie przeze mnie wysmiewane, ani pogardzane. Swiat, w ktory bede SZCZESLIWA....
Dodaj komentarz